czwartek, 5 kwietnia 2012

Rozdział 10. " Będę twarda."

Ayashi
- NIEEE! - obudziłam się krzycząc. Byłam cała spocona i zapłakana, a serce mi waliło jak oszalałe. Prawie nie umiałam złapać tchu.
Śniła mi się Michi. Nie pamiętam całego snu. Tylko urywki. Wiem, że coś do mnie mówiła, obiecywałam sobie, że to zapamiętam, a teraz za żadne skarby nie umiem sobie tego przypomnieć! Przepadło... Cóż... Przecież to tylko sen....
Wstałam z łóżka i zerknęłam na zegarek. 11:27. Łał... "To pospałam i przy okazji spóźniłam się do szkoły.." - pomyślałam. Ale w końcu poszłam spać jakoś koło 2:30. Należało mi się. "Właśnie... Ciekawe gdzie Kayoko... Przecież spała ze mną..." zastanawiałam się. Postanowiłam się przebrać. Ubrałam zwykłe niebieskie jeansy, fioletową koszulkę z napisem "camp rock" i moje papcie. Takie po domu. Dostałam je kiedyś od Kinu w moje dziewiąte urodziny. Rozczesałam strasznie poszarpane włosy i wyszłam na korytarz. Nie było nikogo. Poszłam do kuchni. Michi mi mówiła, że jakby co to tam mogę iść. Tam kogoś zawsze znajdę... Ciekawe jak się ona teraz czuje?... Nie! Nie mogę o tym myśleć! Nie chce już wracać do tej sytuacji. Wiem, że nie zapomnę, ale męczy mnie to, że ciągle mnie to nachodzi. Nie daje mi to spokoju.
- Dzień dobry. - odezwałam się gdy weszłam do kuchni. 
Cisza. Nikogo nie było, albo za cicho powiedziałam. No cóż. Skierowałam się do gabinetu Kinu. 
Dziwnie było mi tak chodzić całkiem pustymi korytarzami. Czułam się nieswojo. Zapukałam do drzwi.
- Proszę. - zaprosiła mnie Kinu.
- Witaj. - powiedziałam nieśmiało.
- Dzień dobry. - starała się ukryć, że coś ją trapi.
- Bo ja zaspałam. - powiedziałam po krótkiej ciszy.
- No zauważyłam. Pewnie jesteś głodna? - już lepiej wyszło jej udawanie radosnej.
- No tak. Ale nie ma nikogo w kuchni.
- Chodź. Zaprowadzę Cię, i będziesz mogła sobie coś przyrządzić.
Gdy wychodziłyśmy z pomieszczenia, spotkałyśmy Kayoko. Zdziwiłam się. Myślałam, że będzie raczej w szkole.
- Dzień dobry. - przywitała nas ciepło.
- O. Miło, że jesteś. Zrób małej śniadanie. - przekazała mnie pod opiekę nastolatki i nie czekając na żadną odpowiedzieć, wróciła do swojego królestwa.
Po śniadaniu razem z Kay, poszłyśmy do mojego pokoju. Oznajmiła mi, że Kinu zgodziła się na wyjazd do szpitala. Dlatego też nie budziła mnie do szkoły.
- Autobus mamy o 12:54. - spojrzała na swój nadgarstek. - Pójdę się ubrać, i wrócę po Ciebie. Zostało nam jeszcze 20 minut. Bądź gotowa. O 12:45 wychodzimy. - posłała mi uśmiech i wyszła.
Nie musiałyśmy wychodzić tak wcześnie, przystanek był dwie minuty drogi od budynku. Ale lepiej się nie spóźnić. Nie wiadomo kiedy jedzie następny.
Zmieniałam koszulkę, wzięłam pierwszą lepszą. Byle byłaby czysta. Włosy spięłam w kucyk. Poszłam jeszcze tylko umyć zęby i byłam gotowa.
Czekałam na Kayoko, rozmyślając. Nie widziałam do końca czy jestem gotowa na spotkanie z moja przyjaciółką. Nie wiem, jak wygląda. Czy się obudziła. Ale z drugiej strony jeżeli to ma być ostatnie spotkanie - na sama myśl o tym, serce mi stawało - wolałam zaryzykować i tam pojechać, nie ważne co by się działo. 
W drodze do szpitala, moja towarzyska uprzedziła mnie, że to co zobaczymy może być straszne i ciężkie co zniesienia. Ale ja dalej trwałam, że chcę tam być.
Weszłyśmy do budynku. Kayoko załatwiała coś w recepcji, a ja czekałam na nią na ławeczce po drugiej stronie korytarza. "Ile można rozmawiać z recepcjonistką?" spytałam sama siebie w myślach. Po pięciu minutach gestem ręki pokazała, że mam iść za nią. Szybko zerwałam się i już szłam krok w krok z szatynką.
Pojechałyśmy windą na drugie piętro. Przeszłyśmy przez szklane drzwi, i moim oczom ukazały się kolorowe ściany w kwiaty i motyle. Było bardzo przyjemnie. Nie wyobrażałam sobie tak tego miejsca.
- To tutaj. - oznajmiła gdy stanęłyśmy przy drzwiach jakiejś sali. - Jesteś pewna? - nasze spojrzenia się spotkały. 
- Tak. - odpowiedziałam stanowczo.
Nie odzywając się otworzyła drzwi i puściła mnie przodem.
Na środkowym łóżku pod oknem leżała Ona. gdy zobaczyłam ją pierwszy raz, zatrzymałam się na chwilę. Zerknęłam kątem oka przez moje prawe ramię, żeby sprawdzić czy Kayoko jest ze mną. Chwyciła mnie za bark. "Będę silna. Nie będę tutaj płakała. To dla Ciebie Michi. Nie będę beczeć! Nie będę!" obiecywałam sobie w myślach. 
Przyciągnęłam sobie krzesło bliżej łóżka i dokładnie przyglądałam się spoczywającej na nim osobie. Miała zabandażowaną głowę, rękę. Była przypięta do różnych urządzeń, a pod nosem miała rurkę ciągnącą się za uszy.
Była totalna cisza. Tylko mały komputerek wydawał rytmiczne pikanie.
- Kocham Cię - wyszeptałam, tak żeby nikt tego nie usłyszał.
- Zostawić was same? - jednak powiedziałam to za głośno.
- Po co? - odwróciłam wzrok w stronę stojącej nade mną dziewczyny.
- Pewnie nie wiesz, ale ona to słyszy. Może nie wszystko dokładnie i nie koniecznie będzie to pamiętać gdy się wybudzi, ale powinno się rozmawiać z osobami w śpiączce. To może je uratować.
- Naprawdę? - w moich oczach pojawiły się iskierki nadziei.
- Naprawdę. Porozmawiajcie sobie. Jak coś to będę przed salą. No albo w łazience. Ewentualnie. - dodała z uśmiechem.
- Zostałyśmy same. - zaczęłam szeptem. "O czym mam z nią rozmawiać? A raczej na jaki temat prowadzić monolog? Nigdy nie byłam w takiej sytuacji..." - Nic z tego... - wyrzuciłam z siebie po dłuższej chwili i wyszłam z sali zrezygnowana.
- Co jest? - zerwała się ze szpitalnej ławki moja towarzyszka.
- Bo ja nie wiem co mam mówić. - oznajmiłam prosto z mostu.
Zapadła krótka cisza. Kayoko pociągnęła mnie za rękę i posadziła obok niej na ławce.
- Nie wiem jak mam Ci to wytłumaczyć, ale wyobraź sobie, że z nią rozmawiasz. Tylko, że nie dostajesz odpowiedzi. Możesz jej się ze wszystkiego zwierzyć, wszystko jej powiedzieć. Taka jakby spowiedź. Możesz poopowiadać co u ciebie, co się dzieje w domu. Masz czas dla siebie. - zastanowiła się. - Wiem. Modlisz się prawda? - potwierdziłam kiwnięciem głowy. - Podczas modlitwy raczej prowadzisz monolog. Prosisz, dziękujesz, przepraszasz. Tak samo tutaj. No, możesz wykluczyć prośby, bo Ona nie jest Bogiem. - uśmiechnęła się ciepło.
- Dziękuję, chyba rozumiem. - Przytuliłam ją. - Spróbuję. - wyszeptałam jej do ucha, i weszłam z powrotem do sali.
- Witaj znów. - przywitałam się, siadając na krześle, przy łóżku. - Tęsknię za Tobą. Chciałabym znów zobaczyć Twój uśmiech... Taki prawdziwy. I te iskierki w oczach... Bardzo mi na Tobie zależy - chwyciłam jej dłoń. - Co byś chciała wiedzieć? - "głupie pytanie, i tak nie dostanę odpowiedzi." - Dzisiaj spała ze mną Kayoko. Czułam się jak jej córka, ciekawe jak by zareagowała, gdyby dowiedziała się, że uważałam ją za matkę. - westchnęłam cicho, a po chwili znów kontynuowałam. - Może, jak już Cię wypiszą to przejdziemy się na lody, co? Na Twoje ulubione, czekoladowe.... - mówiłam z nadzieją, że się obudzi. Tak się czułam jakby ona udawała, że śpi, a jak dostanie kuszącą propozycję, to przestanie się ze mną droczyć. - Szkoda, że Cię nie ma. Znaczy jesteś, ale nie z nami. Znaczy w takim sensie, że nie w domu. - zmieszałam się. - Ale za parę dni na pewno do nas wrócisz. Przecież wiem, że nie - Urwałam, nie byłam pewna czy mogę to powiedzieć.
Moje oczy błądziły po całej sali. Nie umiały się zatrzymać. W końcu trafiły na twarz Michi. Nie wytrzymałam. - Michi! Błagam! Obudź się, i powiedz coś w końcu, no! Skończ się wygłupiać, i otwórz Twoje piękne szare oczka! No już! Michi! - rozpłakałam się i położyłam głowę, na jej dłoni. Była taka bezwładna, jak nią poruszałam, tak została. Wtulałam się w jej kończynę.
Po dłuższej chwili lamentowania uspokoiłam się i przetarłam oczy, ciągle trzymając jedną ręką Michi. Wstałam z krzesła.
- Kocham Cię. Jesteś moim skarbem. Nie zostawiaj mnie, bo sobie nie poradzę, a nie chcesz tego prawda? Więc bądź tak miła i wróć. - Uśmiechnęłam się lekko. - Kocham Cię. - nachyliłam się nad nią i pocałowałam ją w czoło.
Opuściłam pomieszczenie. Od razu poczułam na sobie wzrok Kayoko. Odwróciłam się i ujrzałam jej uśmiech. Podeszła do mnie i mnie przytuliła.
- Powiedz, że ona się obudzi. Że jak teraz na nią spojrzę to będzie miała otwarte oczy. Powiedz tak. - mówiłam tuląc się w ramię dziewczyny.
- Wybacz. Ale to może potrwać. Musisz uzbroić się w cierpliwość. Bądźmy dobrej myśli.
- Dlaczego? - zapytałam z wyrzutem, pociągając nosem.
Chwyciła mnie za ramiona, i kucnęła przede mną.
- Posłuchaj. Nie bądź rozkapryszona i nie zachowuj się jak dziecko które nie dostało lizaka. - powiedziała ciepło. - Jesteś dużą dziewczynką. Pokaż to. Ona z tego wyjdzie, ale musi mieć, dla kogo. Dlatego się nie załamuj i daj jej motywację. Przekaż jej swoją moc! Okej? - gdy to mówiła na mojej twarzy pojawiał się lekki uśmiech. Zapadła cisza, a ona patrzyła na mnie wyczekująco.
- No okej! Okej! Damy radę!
- Zuch dziewczyna! - przytuliła mnie.
- Idziemy jeszcze do niej?
- Nie wiem, czy chcę znów to widzieć.
- Rozumiem. Pozwolisz, że pójdę sama, poczekasz na mnie pięć minut na ławce?
- Dobrze. - Uśmiechnęłam się.
Była już przy wejściu, gdy nagle potrącili ją ludzie w białych fartuchach, wbiegając do sali. Poderwałam się z ławki i przykleiłam nos do szyby, żeby zobaczyć co się dzieje.
- Kayoko o co chodzi?! - wykrzyczałam przez łzy. Bałam się.
- Nie wiem. Nie mam pojęcia. - jej oczy zerkały to na mnie to na lekarzy, robiących coś przy Michi.
Podeszła do mnie i objęła mnie ramieniem.
- TRACIMY JĄ! - wydarł się jakiś młody mężczyzna, klikający coś w komputerku od którego zależało życie mojej przyjaciółki.

Szklanymi oczami spojrzałam pytająco na Kayoko. Mocniej mnie przytuliła, a ja wtuliłam się w nią. Nie chciałam tam być...

/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\

Tak wiem, jestem okropna, bo znów kończę w takim  momencie, ale w ten sposób jest większe napięcie, co nie? 
Dziękuję, wam za ponad 500 wejść i za komentarze. Jesteście kochane! Mam nadzieję, że wytrwacie do końca ^.^
Przepraszam za wszystkie błędy, jeśli coś zauważycie, to bijcie do mnie, trzeba to poprawić ;D
Postaram się dodać następny dość szybko, ale nie wiem jak wyjdzie. Z tym miałam takie same plany, a jak jest to same widzicie.
Dobranoc, pozdrawiam  
Ćyśka ^.^

7 komentarzy:

  1. Nie no,jak możesz kończyć w taki momencie? Ja się tu załamuje psychicznie,a ty mi tu rozdział kończysz? Ja chcę wiedzieć co z nią będzie... Rozdział świetny i czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. o nie ...
    no teraz to nie żyjesz !!!
    szybko dodawaj nowy :D i zapraszam do siebie na nowy rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z dziewczynami <3 Straszne zakończenie tego rozdziału... Ciężko będzie.... :( :( :(
    Naprawdę nie może zginąć Michi!
    Ma przeżyć!!
    Pisz szybko nowy!! Boje się o nią!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cyśka wejdź jak najszybciej na gg!!!!!!!! Proszę Cię bardzo!!! Nie uwierzysz!!!! Julia!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaaaaaaaaaa. Wow, masakra. Jak mogłaś tak skończyć :|
    Zapraszam na http://gemini-blizniaki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy mogłabyś szybciej pisać nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  7. No jak mogłaś skończyć w takim momencie ? - Ja się pytam jak ?!
    Rozdział jest extra . Zapraszam do mnie i proszę o komencik :
    http://my-world-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń