poniedziałek, 26 marca 2012

Rozdział 7. "Ciągle próbuj"

Minęły dwa tygodnie. Bałam Się pogadać z Ayashi, nie chciałam być nachalna. A ona pewnie, twierdziła, że nie ma mnie za co przepraszać. Chociaż nie wiem. Rozmawiałam pełno razy o tym wszystkim z Kinuyo. Dawała mi rady, ale ja nie miałam na tyle odwagi.
- Jak tam? - Usłyszałam miły głos zza moich pleców i sie odwróciłam. Oczywiście Kinu.
- No... No ciągle w miejscu... - westchnęłam, a ona zaraz za mną.
- Posłuchaj. Nie będziemy tutaj o tym rozmawiać. Czekam u mnie. - Posłała mi ciepły uśmiech i poczochrała mnie.
- Dziękuję. - wyszczerzyłam się.
Ona zawsze mnie rozumiała. Z resztą tak samo jak Aya.... Musze się zebrać na odwagę! Nie trzeba było im mówić "tylko nikomu nie wygadaj, to tajemnica." One to wiedziały.
Nie szukając oczami Muli, położyłam na moim łóżku plecak z książkami - właśnie się skończyły zajęcia - i wyszłam do mojej staruszki.
Rozmawiałyśmy na stały temat. Znów to samo. Tylko parę dodatkowych rad. I znów obietnica, że będę miała odwage. Zapytała się mnie jeszcze o ten list...
- Czasem wieczorami, go oglądam. I trochę czytam. A w zasadzie to, tylko odnawiam w pamięci Twój głos, kiedy mi to czytałaś. - uśmiechnęłam się, a ona odwzajemniła uśmiech i mnie przytuliła.
- Dzięki Kinu. Zawsze pomagasz - wtuliłam sie w nią jeszcze mocniej, a gdy się odsunęłam, oświadczyłam, że jestem głodna i już pójdę.
Po obiedzie, między dodatkowymi zajęciami, było trochę wolnego czasu. Stwierdziłam, że nie będę dłużej czekała. I pogadam z Ayashi. Tęskniłam za nią. Za jej ciepłymi uśmiechami kierowanymi do mnie, za jej śmiechem, za przytulaniem, i po prostu obecnością. Teraz jak najczęściej wychodziła z pokoju. Przebywała chyba u Miki. Unikała mnie jak tylko mogła.
- Ał!
- Przepraszam. Nie zauważyłam Cię. Nic Ci nie jest? - Zapytałam dziewczynę, która dostała z drzwi po głowie. Tak. To była Aya. Wychodziła właśnie z pokoju.
 - Nie z tego powodu. - Powiedziała oschle, i ominęła mnie. Zrozumiałam sugestię. Biła do mnie. "To nie będzie tak łatwe, jak  myślałam, ale nie dołujmy się... Dam radę!" Pomyślałam.
- Aya! Zaczekaj! - krzyknęłam w jej stronę. Odwróciła się, Uff.
- No co? - popatrzała  na mnie wzrokiem mordercy... Po plecach przeszły mnie dreszcze.
- Pogadajmy... proszę... - powiedziałam łagodnie. Nie okazywała skruchy.
- Więc dobrze. Słucham. - oświadczyła, zakładając ręce na klatce piersiowej.
- Ale... Możemy w pokoju. Tak w bardziej ustronnym miejscu?
- Ech.. niech będzie. - ruszyła w stronę drzwi, które tak okropnie ją poturbowały. - Teraz pasuje? - zapytała siadając na krześle. Już jej ton nie był aż taki gniewny. Widziałam, że ona tez za mną tęskniła. Nie umiała, utrzymać gniewnej miny. Tym bardziej, gdy podeszłam do niej i chwyciłam  ją za ręce.
Można byłoby czasem porównać ją do psa. Wierna, zawsze kochająca swojego właściciela.
- Przepraszam... Po raz kolejny. - nie spuszczałam wzroku, a do moich oczu zaczęły napływać łzy.- Tęsknię za Tobą, Ayashi, ja nie umiem, po prostu nie umiem, tak żyć bez Ciebie. Bez Twoich wszystkich gestów, uśmiechów, Twojego głosu. Kocham Cię. Jak przyjaciela. Takiego prawdziwego. I ten czas, gdy w ogóle nie gadałyśmy był prawdziwą męką... Wybacz. Proszę Cię wybacz mi... - Nie wytrzymałam dłużej, i schowałam twarz w moich dłoniach.
Przez parę minut trwała wokół nas przerażająca cisza. Czułam się jak skazaniec czekający na swój wyrok... Najgorszy wyrok... Śmierci... Ale gdzieś w głębi mnie, żyła istota z nadzieją i radością, że przybędzie jej ktoś na ratunek. I wybawi od kary...
- Michi... - powiedziała delikatnie, a jej dłoń podniosła moją twarz tak abym, mogła spojrzeć jej w oczy. Też miała mokre oczy, ale chyba nie aż tak jak ja. - Czekałam na tą rozmowę. - podniosła kącik ust. - Bo widzisz... Ja też tęskniłam... I nie wiesz jak bardzo... Tylko, że... Posłuchałam czyjejś rady... - Chwyciła moje ręce.
- Tęskniłaś? - w moich oczach pojawiły sie iskierki
- Kocham Cię -  wyszeptała.
- Aya... Czyli jest okej? - zapytałam nie pewnie...

/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\

Wybaczcie, że tak krótko. I tak długo nie było żadnego rozdziału. Miałam jakiegoś dołka poetyckiego. Dziękuję wam za wszystkie komentarze, i za wejścia. Chociaż i tak nie wiem do końca po co piszę koma, pod opowiadaniem, jak prawie nikt tego nie czyta... Ale do tych wszystkich osób, które są: Dziękuję ^.^

       Jeszcze wybaczcie, że tak zanudzam. ;D

6 komentarzy:

  1. Nie zanudzasz :D A co do rozdziału - świetny, genialny i bardzo wzruszający ;P Po tym jak się pogodziły miałam ochotę się rozpłakać ;D Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, nie wiedziałam, że aż tak umiem wzruszać xD ;)

      Usuń
  2. no nareszcie^^. To bardzo wzruszające i optymistyczne. Ma się wrażenie, że już wszystko będzie OK, ale znając cię to tylko pozory :p
    Wpadnij do mnie: http://co-mam-zrobic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Nawet krótkie ale i tak fajne!!:) Zgadzam się z Floowy!

    OdpowiedzUsuń
  4. super rozdział :D
    wcale nie zanudzasz !!!
    Fajnie ,że dziewczyny się pogodziły :D :D
    czekam na nextaa i dziękuję ci za komentarz ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Awwww <3
    Kocham kocham kochaaam
    Dawaj następny !

    OdpowiedzUsuń